niedziela, 27 czerwca 2010

Schweinsteiger czyli, jak..

.. wynieść na piedestał świnię. To do nazwiska odniesienie. Niestety. ( niech Grześ poprawi moje rozumienie niemczyzny)

Szwaby, czyli śląsko/polsko/tureccy volksdeutsche ograli dzięki urugwajskiemu oszustowi Anglików.
Ci Anglicy są to co prawda tylko jamajsko/karaibsko/murzyńscy mieszańcy ale mają wiele wspólnego nie tylko z berberyjsko/arabsko/murzyńskimi Francuzami lub podobnymi kundlami nie wiedzącymi czyj hymn grają, kogo reprezentują ani nawet w jakim kraju płacą im za podniesienie nogi za milion dolarów ale...

..mają, wypisz wymaluj, najwięcej wspólnego z politykami, polskimi oczywiście oraz ich płatnymi pachołkami - dziennikarzami.

Za chwilę drugi mecz, jeszcze bardziej żenujący.

Debata pomiędzy Kaczakiem i cymbałem.
Żaden z nich nie potrafi zaśpiewać hymnu ani podnieść nogi bez miliona dolarów.

A sędziować będą tacy sami jak ta urugwajska świnia wypaczająca wynik meczu - dziennikarze oszuści.

Więc jakiś żałosny Lis będzie szedł w zaparte, jak mają to w zwyczaju kryminaliści, i wpierał jakiemuś RAZ-wi, że zwyciężył jego faworyt- cymbał, a ten drugi to łajza, i odwrotnie ten drugi pożal się Boże - oszust- dziennikarz, będzie twierdził, że tak nie było.

Tfuj.